
Ile kosztuje użytkowanie auta elektrycznego?
20 lutego 2019 AutoFanatyk 2 komentarze
Każdy posiadacz samochodu wie, że koszt zakupu pojazdu to dopiero pierwszy z całego szeregu wydatków. Ogromne znaczenie mają również wydatki na paliwo czy serwisowanie auta. Jak poszczególne kwoty prezentują się w przypadku pojazdów elektrycznych i jak mają się do kosztów ponoszonych w trakcie eksploatacji auta o napędzie konwencjonalnym? W poniższym materiale postaramy się odpowiedzieć na to pytanie.
Ofensywa samochodów elektrycznych na rynku tak naprawdę dopiero przed nami. Mimo wszystko już dziś można znaleźć modele, które wypracowały sobie ugruntowaną pozycję wśród fanów motoryzacji. Przykładem może być np. Nissan Leaf, czyli jeden z najchętniej kupowanych elektryków na świecie. Japończyk cieszy się ogromną popularnością głównie dzięki mocnemu silnikowi, wygodnemu wnętrzu i naprawdę dobrym parametrom. Auto plasuje się w popularnym w Europie segmencie C, zabiera na pokład 4 dorosłe osoby, a 150-konny silnik elektryczny rozpędza kompakt do 100 km/h w zaledwie 7,9 sekundy.
Dynamiczny Nissan w cyklu mieszanym zużyje na każde 100 kilometrów 16 kWh energii elektrycznej. To oznacza, że pokonanie tego dystansu powinno kosztować jakieś 9,5 złotego. Kwota jest naprawdę atrakcyjna. Dla porównania, po przejechaniu każdych 100 kilometrów hybrydową Toyotą Auris portfel kierowcy uszczupli się o nieco ponad 24 złote. W przypadku wysokoprężnego Leona 2,0 TDI kwota ta wzrośnie do blisko 32 złotych, a odpowiadającej Leafowi osiągami Astry 1,6 Turbo do prawie 41 złotych.
100 km za 9,5 złotego. Oszczędność nawet 23 tysięcy w 3 lata!
Dysproporcja staje się jeszcze większa w sytuacji, w której wyjdziemy ze skali mikro i zaczniemy analizować wydatki w ujęciu kilkuletnim. Zakładając, że kierowca w ciągu trzech lat pokona 72 tysiące kilometrów, całkowity rachunek za „prąd” sięgnie 6 840 złotych. W przypadku napędu hybrydowego kwota sięgnie 17 280 złotych, diesla 23 040 złotych, a benzyniaka 29 520 złotych. Różnica wydatków wyniesie zatem odpowiednio 10 440, 16 200 lub 22 680 złotych i bez wątpienia powinna zostać uznana za znaczącą.
Bardzo ważne jest to, że w przypadku samochodu o napędzie elektrycznym oszczędności poczynione na zakupie „paliwa” nie wyczerpują listy korzyści. Kolejne pieniądze zostaną bowiem w kieszeni kierowcy również w przypadku wizyt serwisowych. Oszczędności obejmują przykładowo wszelkie kwoty wydane na regularną obsługę silnika spalinowego, czyli okresową wymianę filtra powietrza, oleju silnikowego, pasków napędowych, napędu rozrządu oraz dodatków typu AdBlue.
Kolejne oszczędności serwisowe dotyczą zaawansowania technologicznego. Elektryczny układ napędowy jest ideowo dość prosty w swojej budowie, a do tego należy dołożyć jego zautomatyzowany proces produkcji, co razem sprawia, że zdecydowanie maleje ryzyko wystąpienia awarii. Tego samego nie da się powiedzieć o współczesnych dieslach czy benzyniakach. Aby mogły one spełnić restrykcyjne normy emisji spalin, zostały wyposażone w skomplikowany osprzęt – m.in. w precyzyjne wtryskiwacze, turbosprężarki, zaawansowane pompy paliwowe i filtry cząstek stałych. Podzespoły te po 5 – 6 latach eksploatacji będą wymagały wymiany, a koszty naprawy przekroczą tysiące złotych.
Wadą są ceny. Choć wszystko zależy od tego, jak podejdziesz do zakupu…
Koszty eksploatacji samochodu o napędzie elektrycznym wyglądają atrakcyjnie. Do tej beczki miodu niestety musimy włożyć łyżkę dziegciu. A jest nią cena samego samochodu. Nissan Leaf – wybrany jako próba badawcza do materiału – choć funkcjonuje w segmencie C, kosztuje w wersji bazowej 155 500,00 złotych. Owszem, jest mocny i świetnie wyposażony. Z drugiej strony jego cena jest dość zaporowa dla większości kierowców. Szczególnie, że Seat Leon 2,0 TDI, wyposażony w skrzynię DSG kosztuje 119 461,00 złotych, Toyota Auris II Hybrid -106 100,00 złotych, a Opel Astra 1,6 Turbo – 102 200,00 złotych.
Nie da się więc ukryć, że różnica w cenie jest naprawdę duża. Wyższy wydatek w salonie jednak jeszcze nie wyklucza zakupu samochodu elektrycznego. To jedynie sygnał mówiący o tym, że kierowca powinien nieco inaczej podejść do samej transakcji. Najlepiej, aby kupno e-auta potraktował jak inwestycję, która zwróci się w perspektywie kilku lat eksploatacji. Ilu konkretnie? Niższe wydatki na „paliwo” oznaczają, że różnica w cenie zakupu elektryka amortyzuje się w ciągu 6 lat (w porównaniu z modelem wysokoprężnym) i 7 lat (w przypadku benzyniaka).
Perspektywa 6-letniego użytkowania pojazdu w celu osiągnięcia zwrotu inwestycji, może nie brzmieć najlepiej dla przeciętnego kierowcy. Warto jednak zauważyć, że wskaźnik ten ma wartość zmienną. Elektromobilność jest dopiero na początku swojej drogi. A to oznacza, że wraz z rozwojem rynku, e-aut będzie coraz więcej i zaczną one stawać się coraz tańsze. Wtedy korzyść płynąca z ich zakupu będzie jeszcze bardziej widoczna.
Więcej informacji o kosztach eksploatacji pojazdów elektrycznych w porównaniu z ich spalinowymi odpowiednikami można znaleźć tutaj: http://emobilitypoland.pl/samochod-elektryczny/elektryk-hybryda-benzyniak-i-diesel-ile-kosztuje-eksploatacja
Marcin
24 lutego 2019 - 09:31
W dobie aut elektryczny, bardzo praktyczny i ciekawy wpis na czasie 🙂 Warto przeczytać!
polisyndeton
30 kwietnia 2019 - 16:21
Te auta elektryczne coraz popularniejsze, myślę, że są ciekawą opcją. Póki co jeszcze się na taki nie decyduję, ale kto wie, co w przyszłości.